Moja przygoda z powiększaniem biustu.

   Do tej pory nie wiem w zasadzie dlaczego to zrobiłam, choć trzeba przyznać, że nie żałuję. Chyba zrobiłam to z ciekawości, żeby dowiedzieć się, jak to jest mieć cycki. Zrobiłam to też z poczucia estetyki. Nie to, żebym sama sobie wydawała się mało estetyczna. Po prostu chęć założenia na siebie bielizny, którą zawsze miałam na siebie ochotę założyć... stanowiła nie lada pokusę. Tylko dziewczyna, która jest zupełnie płaska zrozumie, jak wielką ulgą jest zaprzestanie zastanawiania się, czy w danym sklepie jest jej rozmiar, czy dany model biustonosza jest z push-upem oraz czy sukienka, która się jej podoba będzie wyglądać na niej dobrze, czy jak na wieszaku. Fakt faktem, nic nie usprawiedliwia strasznej dyskryminacji, która fundują nam producenci odzieży. Pewnie niejedna z Was zastanawiała się, jak to jest po operacji biustu?

 Oczywiście, są plusy i minusy takiej decyzji.
 Zacznijmy od minusów:
- ból po operacji jest przeraźliwy i nie porównywalny z niczym innym. Tak nawiasem, przy tej okazji odkryłam totalną odporność mojego organizmu na ketonal;
 - przez około miesiąc nie mogłam normalnie wstać z łózka;
- około miesiąca miałam ogromny problem z otwieraniem sobie drzwi;
 - pompek nie daję rady zrobić do tej pory, chociaż minął już równo rok;
 - ciągły niepokój o efekt
- u mnie po wyciągnięciu drenów biust był lekko asymetryczny, ciągłe martwiłam się, czy nie będzie konieczna ponowna operacja (oczywiście był to lęk nieuzasadniony, ale co sobie poschizowałam, to moje);
- brzuch do 6 tygodni po operacji jest wielki, obrzmiały i przypomina balon, względnie ciążę. Cały płyn surowiczny powstaly w wyniku wewnętrznych cięć zbiera się w otrzewnej, plus do tego jelita po narkozie pracują dużo gorzej niż normalnie;
 - kręgosłup boli bardziej niż poprzecinane z przodu mięśnie. Przymusowa pozycja - ciągłe leżenie na plecach powoduje, że chce ci się płakać;
- spanie na brzuchu jest niezbyt wygodne, czasem mam wrażenie, że śpię na piłkach;
 - faceci widzą tylko twoje cycki i długo, długo nic :> - zapomnij o patrzeniu w oczy;
 - piersi są twarde i nienaturalne w dotyku dłuuugo, dłuuugo po operacji. Im dalej od zabiegu tym lepiej, ale do konsystencji naturalnych piersi wciąż im nieco brakuje.

 Plusy natomiast są takie:
 - zero stresu w jakimkolwiek sklepie z bielizną. Mogę założyć co chcę, wszystkie rzeczy wyglądają na mnie dobrze. Cokolwiek nie włożę, wygląda to super;
 - brak stresu na plaży;
 - pełna dowolność w noszeniu bądź nie noszeniu jakiejkolwiek bielizny
- jak wyżej. - sylwetka optycznie robi się bardziej proporcjonalna, wizualnie obok biustu zyskałam też wcięcie w talii. Oczywiście to tylko złudzenie optyczne, ale zawsze jakaś wartość dodana.
- biust nie zmienia się zupełnie przy jakichkolwiek wahaniach wagi.
 - implant stanowi "tarczę" między gruczołem mlecznym a żebrami, co powoduje w przypadku nowotworu brak natychmiastowego przerzutu na płuca. Przy naturalnym biuście guz natychmiast wrasta pomiędzy żebra i ma wolną drogę do płuc.
- implanty wymuszają też konieczność badań USG co najmniej raz na 3 miesiące, co stanowi świetną i przymusowa profilaktykę raka piersi.
- zyskałam nowe i bardzo skuteczne narzędzie represjonowania mężczyzn. Dostają ślinotoku i całkowicie wyłącza się im mozg. Jakbym miała magiczny guzik służący wyłącznie do tego.
Choć nie wiem, czy to plus czy minus.

Zagrożenia:
 - najczęstsze powikłania: kontraktura, zwana torebką włóknistą i pękniecie implantu.

Największe głupoty które robią dziewczyny po operacji:

- zbyt wczesny powrót do normalnej aktywności - bo nic nie boli - co z tego ze nie boli, potem płacz, ze cycki krzywe, albo ze lekarz zły. Dopóki w okol implantu nie wykształci się tkanka chrzestna, implant możne się przesunąć. Ja sama bałam się tego jak ognia - najbardziej re-operacji i tego ze znowu będę udupiona na miesiąc lub dwa.
Po trzech miesiącach można jeździć konno i uznajmy to za czas graniczny powrotu do stuprocentowej aktywności, wcześniej należy na siebie chuchać i dmuchać.
- zbyt szybkie powracanie do biustonoszy z fiszbinami. Może to spowodować odkształcenie się implantu a na 100 procent ma fatalny wpływ na blizny.
- zaniedbywanie blizn, szczególnie gdy ktoś ma skłonności do brzydkiego gojenia się skory.



Podsumowując, wielkiego kompleksu nie miałam nigdy, ale brak kompleksu na temat jakiejś części ciała, a bycie z niej bardzo zadowolonym, to dwie rożne rzeczy. Przyznaję też bez bicia, że moja pewność siebie i samopoczucie bardzo się poprawiły. Teraz trochę o tym, jak wygląda przebieg zabiegu i postępowanie pooperacyjne.
- zabieg wykonywał dr. Andrzej Bieniek z Wrocławia. http://www.cmbieniek.pl/pl/
 - konsultacja - lekarz dobiera rozmiar implantu i jego kształt oraz metodę, która zostanie wykonana operacja;
- trzeba wykonać wszystkie badania krwi oraz EKG (które jest nieprzyjemne);
 - żeby przyspieszyć gojenie przed i po zabiegu przyjmowałam duże dawki witaminy C (ok. 2000 mg dziennie);
- około 10 godzin przed zabiegiem nie wolno jeść, przez 6 godzin nie wolno pić. Ja z braku kawy przez cały dzień miałam ostry syndrom odstawienia, byłam w bardzo złym humorze, dość nieprzyjemna i agresywna; Nie można tez palić.
 - osoby palące dla własnego dobra powinny rzucić papierosy, bowiem palenie zakłóca proces gojenia ran;
- moja operacja trwała około godziny;
 - dopóki działały leki anestezyjne, nic mnie nie bolało;
- około cztery godziny po wybudzeniu z narkozy zaczął się koszmar, okazało się bowiem, że mój cudowny organizm pozbywa się ketanolu kilka razy szybciej niż normalnie;
 - po czterech dniach wróciłam do domu;
- droga do domu była dość nieprzyjemna, czułam każdy wertep;
- po około tygodniu z drobną pomocą przy wstawaniu z wanny byłam w stanie się wykąpać, oczywiście tylko do pasa;
- po 13 dniach miałam zdjęcie szwów;
 - przez 14 dni po zabiegu brałam antybiotyk;
- od razu po zdjęciu szwów zaczęłam stosować sylikonowe plastry na blizny, co przyczyniło się do tego, że moje blizny są praktycznie niewidoczne;
 - miesiąc po zabiegu dostałam koszmarnego zapalenia krtani, najprawdopodobniej na skutek osłabienia odporności w związku z przyjmowaniem antybiotyku;
- po około dwóch miesiącach zaczęłam ćwiczyć, pływać i uprawiać seks;
- po trzech miesiącach pozbyłam się biustonosza pooperacyjnego;
 - po około 8 miesiącach blizny zaczęły bieleć. Implant miałam wkładany pod mięsień, z cięciem pod piersią, okrągły 280 cc, teksturowany.

Pod mięsień dlatego, że piersi "robione"pod gruczoł zachowują się praktycznie tak jak biust naturalny - szybko zaczynają obwisać. Również dlatego, ponieważ mój gruczoł okazał się niezbyt duży i mogłoby to dać zły efekt estetyczny.
Cięcie pod biustem i okrągły implant wybrałam dlatego, bo wiąże się z nim najmniej powikłań. Zastanawiałam się nad cięciem wokół otoczki, okazało się jednak, że może być przy nim dużo powikłań, poza tym jest przeznaczone dla kobiet, które mają już dzieci.
 Cięcie wokół otoczki to ryzyko poprzecinania kanalików mlekowych - co za tym idzie, gdybym po operacji biustu z tego rodzaju cięciem chciała karmić dziecko naturalnie, mogłoby się okazać, że jest to niemozliwe, a co gorsza, mogłoby mi grozić zapalenie gruczołu mlekowego. Z implantów anatomicznych zrezygnowałam, ponieważ niestety implanty mogą się przekręcić - o ile w implancie okrągłym nie ma to znaczenia, to przy implantach anatomicznych grozi re-operacja. Polecam w związku z zabiegiem dopilnować kilku rzeczy.
Ważne jest:
- upewnienie się, że po zabiegu dostaniecie morfinę - ja nie dostałam ( to nie znaczy ze ketonal nie działa na większość ludzi, ale po co ma bolec mniej, jak może nie bolec wcale);
 - zaopatrzenie się w poduszkę ortopedyczną;
 - zaopatrzenie się w co najmniej trzy białe biustonosze pooperacyjne - ułatwia to higienę. Ja kąpałam się w biustonoszu i natychmiast po kąpieli zużyty biustonosz szedł do prania;
- zaopatrzenie się w drabinkę rehabilitacyjną, ułatwiającą wstawanie;
 - koniecznie zakup silikonowych plastrów na blizny;
- posiadanie zaufanego, dobrego kierowcy, który odbierze was z kliniki;
 - nie przesadzanie z rozmiarem implantu, ja mam 280 ml (półtorej kostki smalcu) i jestem bardzo zadowolona, bo z większym biustem czułabym się źle.
 Na koniec najważniejsze pytanie. Czy było warto? Nie żałuję, że to zrobiłam, ale cieszę się, że mam to już za sobą. Nie wiem czy znalazłabym drugi raz odwagę, bo ból, wyłączenie z życia i ciągle schizy, czy jest dobrze to naprawdę ciężka przeprawa. Na szczęście wszystko jest w porządku i jestem bardzo zadowolona z efektu.

Moj biust przed (zwróćcie uwagę na brzuch) : 


Moj biust po - to pierwszy widok który zobaczycie po wyczołganiu się z łózka: 

ja wylewałam to sama, ale osoby brzydzące się krwi, mogą mieć problem. Wyciąganie drenów
boli bardzo. 


zdjęcie szwów



po zdjęciu szwów - asymetria na zdjęciu okazala być się normalna, poradziłam sobie z nią układając piersi odpowiednio w staniku - zwróćcie uwagę na brzuch - cały czas ważyłam tyle samo co przed operacją. 




rana po miesiącu 



dwa miesiące później:



pól roku 





rok: blizny praktycznie brak,biust symetryczny.



Comments

Popular posts from this blog

Majstrowanie przy twarzy, czyli kompendium mojej wiedzy i doświadczeń dotyczących medycyny estetycznej.

Konsekwencje

Koronawirus, 5 G , maseczki, foliarze, politycy i totalne przemeblowanie życia. Część 3