Im więcej dajesz tym mniej dostajesz. Stara prawda, a ja dalej nie ogarniam.


Od dawna nic nie rozumiem. Nie rozumiem rzeczywistości od 4 lat, tak mniej więcej. Zawsze wydawało mi się, że związki damko-męskie i relacje międzyludzkie są najprostszą rzeczą pod słońcem. Wydawało mi się także, że biologicznie i społecznie jesteśmy tak uwarunkowani, że wszystkim z grubsza zależy na tym samym: na szczęśliwym związku, rodzinie, serdecznych przyjaźniach, owocnej i spokojnej pracy. Żyłam sobie w bajce. I w szklanej bańce idealnego związku, krążąc wciąż na linii praca - dom, dom - praca, nie zauważając kompletnie reszty świata. Czasami jakieś nieliczne sygnały próbowały się przebić przez granice mojej świadomości, ale ignorowałam je, bo ich interpretowanie do niczego nie było mi potrzebne. I tak, trwając w sielance, zaliczyłam twarde lądowanie, w dodatku gołą dupą i na szkle.
      Po pierwsze, znajomości, a nawet przyjaźnie w dzisiejszych czasach są na tyle płytkie, że rozpadają się z zupełnie błahych powodów. Jak Titanic o górę lodową. Kiedy zmarł mężczyzna mojego życia, nagle okazało się, że dla przeważającej części mojego otoczenia temat był tak bardzo trudny, że większość znajomych wolała się ode mnie odsunąć. Tak po prostu. W zasadzie mogłam liczyć jedynie na moją siostrę. Oddzielnym tematem jest to, co nastąpiło później. Praktycznie każda osoba z mojego otoczenia próbowała wykorzystać mój kiepski stan psychiczny i ugrać dla siebie tyle, ile to tylko możliwe, na czele z moimi pracownikami, którzy okradali mnie bez umiaru - z dwoma na szczęście wyjątkami.
    Znajomości, które zawarłam po dojściu do w miarę dobrego stanu psychicznego, w 90 procentach kończyły się fiaskiem. Z kobietami zwykle wtedy, kiedy okazywało się, że mają nowego partnera i nie mają czasu, partner mnie nie lubi lub jest o mnie zazdrosny. Z mężczyznami zazwyczaj, kiedy okazywało się, że chodziło im o coś więcej.
     Po drugie, mężczyźni z mojego pokolenia są dziwni. W zasadzie większość jest zajęta tylko i wyłącznie pracą. Zwykle pracą, której nie lubią, ale pracą, bez której nie potrafią żyć. Liczy się tylko płacenie rachunków. Utrzymywanie się na powierzchni. Niestety, sytuacja ekonomiczna w Polsce to wymusza. Związki mężczyzn z mojego pokolenia nie interesują. Seks ich nie interesuje. To co interesuje ich najbardziej, to pornografia. Do tego sprowadzili swoje potrzeby. Ten, kto miał potrzebę bycia z kimś, dawno się już związał. Jeśli związek nie wypalił, to znowu mamy poranionego osobnika, który reaguje przesadnie na to, co się do niego mówi i co się robi. Często doszukuje się ukrytych, zawolaowanych, złych intencji tam, gdzie w ogóle ich nie ma. I tak randkowanie po śmierci mojego faceta okazało się dla mnie totalną katastrofą. I dalej nią jest. Na pewno winne są też trochę czynniki kuturowe u mieszkańców naszego kraju. Niewiele jest narodów tak zakompleksionych i z taką raną na dumie narodowej jak Polacy, w dodatku pełnych katolickich farmazonów w głowie. Stąd tak powszechny u nas kompleks madonny-ladacznicy, o którym będzie w kolejnym wpisie. Sprawia on, ze mężczyźni są jeszcze bardziej nieszczęśliwi, bo wiecznie czegoś nie mają. Jedno jest pewne: jeśli jesteś przeciętna, masz kilka kilo nadwagi i wyglądasz jak szara myszka, bardzo szybko znajdziesz partnera. To, czy będzie Ci wierny, to już zupełnie inna sprawa. Jeśli jesteś bardzo atrakcyjną dziewczyną o nienagannej figurze, a jeszcze nie daj Boże z jakimkolwiek sukcesem na koncie – przy czym w Polsce w kategorii sukces mieści się już posiadanie własnego sklepu spożywczego czy też w miarę dobrze płatna praca – jesteś spalona. Pogódź się z tym, że zostaniesz starą panną z kotami. Chyba że jesteś dobrą aktorką, to wygrałaś. Ja niestety należę do tej przegranej części. Moim problemem jest to, że nie umiem udawać. Męczy mnie bycie w nie swojej skórze. Generalnie to jestem do dupy i be. Dobra na jeden raz do łóżka. A kiedy się okazuje, że nie mam na to ochoty, pojawia się agresja i atak.
     Ile ja się nasłuchałam opowieści na swój temat, to przyznam, że człowiek słaby psychicznie mógłby nie wytrzymać. Na dodatek wszystko jest ze sobą sprzeczne. Jestem dla tych, z którymi się spotykałam jednocześnie pusta i przemądrzała, za chuda i za gruba, za głupia i za mądra, moje cycki są raz za duże, raz za małe i tak dalej, i tak dalej. Najczęściej zaś, kiedy nie jestem zainteresowana danym osobnikiem, a już na pewno nie sypianiem z nim, to jestem dziwką. Trochę pod tym kontem przypominamy kraje arabskie, bo z podobnymi zachowaniami spotykam się, kiedy jakiś palant z tamtego rejonu wypisuje do mnie na instagramie teksty, żebym wysłała mu nagie fotki, załączając do tego zdjęcia nieapetycznego, ciemnego kutasa. Kiedy każę mu spierdalać, też jestem dziwką. Moim zdaniem to wynika z religii. Z tego, co kultura mająca w pogardzie kobiety i traktująca seksualność jako nieczystą, zostawia w głowie nawet ateistom.
    Po trzecie, sytuacja zawodowa. Kazdy próbuje Cię wy.....ć. Od pracowników, przez kontrahentów, klientów, a skończywszy na urzędach, które zmuszają cię do przewalania papierków przez minimum 4 godziny dziennie, wypełniania dokumentów, z których nic nie rozumiesz i płacenia podatków w takiej skali, żebyś przy kilkukrotnie większym nakładzie pracy i ryzyka zarabiał mniej niż twoi pracownicy. Na dodatek kompletnie nic z tego nie masz, niezależnie czy idziesz do lekarza, czy na posterunek policji, czy jakieś obce mocarstwo napadnie twój wspaniały kraj, czy tez liczysz na emeryturę, której najprawdopodobniej nie dostaniesz. NIE OGARNIAM. NIC NIE ROZUMIEM Z OTACZAJĄCEJ RZECZYWISTOŚCI. WSZYSTKO, CO POWINNO BYĆ ŁATWE, PROSTE I PRZYJEMNE, JEST POPIERDOLONE I KOMPLETNIE NIELOGICZNE.

Comments

Popular posts from this blog

Konsekwencje

Majstrowanie przy twarzy, czyli kompendium mojej wiedzy i doświadczeń dotyczących medycyny estetycznej.

Bagaż.