Zdobywca, biedny miś czy ekshibicjonista, czyli 50 twarzy gwałciciela.


Nie, nie będzie o brutalnym seksie. Brutalny seks za zgodą obojga partnerów bywa całkiem interesujący i przyjemny. Czasem nawet nieziemsko przyjemny! Ale nie o tym jest ten tekst. Jest o kimś, kogo niestety prawie każda z nas miała okazję w swoim życiu spotkać. Czytając o ostatnich aferach dotyczących molestowania seksualnego, mam go przed oczami. Jego. Faceta z syndromem gwałciciela.

Syndrom zdobywcy

Wiecie, to taki gość, który uważa, że wszystko mu się należy. Może jest znanym producentem w Hollywood, a może aktorem. A może po prostu mamusia wmówiła mu, że jest ósmym cudem świata. Niestety, to czasem wystarczy. Jest taki zajebisty i tak głęboko przekonany o tej swojej zajebistości, że przecież życie nie ma prawa niczego mu odmówić. A w szczególności pizdy. To facet, który nie rozumie słowa „nie”. Dla którego własna erekcja usprawiedliwia wszelkie jego poczynania.

Może nie zawsze taki był? Może to na tych wszystkich kursach dla podrywaczy nauczyli go, że słowo „nie” nie istnieje, a kobieta jest przedmiotem do zdobycia. Nie jest zainteresowana? Rzyga na Twój widok? Nieważne! Prawdziwy mężczyzna kobietę musi zdobyć, a jej skalp powiesić w kolekcji trofeów, aby krzyczał ze ściany, będąc żywym dowodem zajebistości. Zasada jest prosta – nie odpuszczaj! Jeśli będziesz wystarczająco namolny, to w końcu na pewno powie „tak”.

 Nie prowokuj biednego misia!

Ten biedny mały miś naprawdę nie rozumie, dlaczego Ty jesteś taka podniecająca. No bo skoro jesteś atrakcyjna, to na pewno dla facetów. Przecież robisz to dla niego. Nieważne, że taka się urodziłaś i masz świetną przemianę materii. Nie przyjdzie mu też do głowy możliwość, że dbasz o siebie po to, by z przyjemnością patrzeć w lustro, albo że jesteś po prostu próżna i Twoje ego nie pozwala Ci obniżyć poprzeczki. Moja droga, dla niego to proste – skoro wyglądasz tak, że mu staje, to bez wątpienia wyglądasz tak wyłącznie z myślą o tym, by zostać jego seks-zabawką. Chyba nie będziesz żądać od biednego misiaczka, żeby zapanował nad swoim kutasem? Czy wiesz, jakich nieznośnych cierpień mu to przysparza? Ty jesteś od tego, żeby mu służyć! Nieważne, co na ten temat myślisz, kiedy Ci wsadza. Na pewno potem zmienisz zdanie, bo przecież jest taki zajebisty – sama się przekonasz!

Możesz też popełnić inny błąd i być dla faceta grzeczna i miła. Musisz liczyć się z tym, że zostanie to opacznie zrozumiane, a zwykła koleżeńska sympatia będzie odebrana jako zaproszenie do znacznie bliższej znajomości. Moja koleżanka spędzała ostatnio wakacje z grupą znajomych w egzotycznym kraju. Zakwaterowana była w domku z jednym z kolegów. Cały czas próbował się do niej dobrać, chociaż już na początku jasno zasygnalizowała, że pozostają w friendzone. W końcu któregoś dnia wpadła w furię, a potem miała straszne wyrzuty sumienia i wyrzucała sobie ten niekontrolowany wybuch. Do czasu, gdy nie znalazła w jego szafce gumek. Cóż, biedny miś cały czas kombinował, jak dobrać się do jej majtek – i niewątpliwie liczył na sukces. Jej jedyną winą było to, że była ciepła, żywa i oddychała. Do tego (prawdziwa zbrodnia!) była w jego typie i była zbyt blisko. Także w związku z tą długą listą przewin koleś miał już wyjebane na to, czy ona miała ochotę, czy nie.

Diagnoza? Niepoczytalny!

Mówią, że to atawizm. Pierwotna siła, która odzywa się w mężczyznach. Pytam się – jaki to atawizm? Czy ja biorę sobie bez zgody właściciela sklepu chleb, bo akurat jestem głodna? Daję komuś w łeb i zabieram kluczyki od jego auta, żeby się nim przejechać, bo całe życie o tym marzyłam? Nie – bo i ten chleb, i to auto są cudzą własnością. I nie mam prawa nikomu tej własności odbierać, bo uważam, że należy mi się chleb lub przejażdżka Jaguarem. Tak samo własnością jest moje ciało, jest moja przestrzeń osobista i moje prawo do powiedzenia „NIE”.

Dziewczyny, ile razy słyszałyście w odpowiedzi na słowa „nie”, „przestań” czy „nie jestem zainteresowana” tekst: „ale to TWOJA wina, bo jesteś taka piękna!”? Jak często ofiary gwałtu słyszą, że same są sobie winne, bo miały na sobie za krótką spódnicę? Bo same „kusiły los”? Cóż, dobrze wiedzieć, że facet jest istotą pozbawioną mózgu. Warto mieć na uwadze, że kiedy ma erekcję to nie jest w stanie nad sobą zapanować. W gruncie rzeczy, facet z erekcją jest właściwie niepoczytalny! Ciekawe tylko, czemu tej samej pokrętnej logiki nie stosuje się w przypadku morderców, dilerów i złodziei? „Wysoki Sądzie, proszę mnie uniewinnić, bo ofiara była tak wkurzająca, że po prostu musiałem poderżnąć jej gardło”. „Wysoki Sądzie, proszę mnie uniewinnić, zadusiłam dziecko poduszką, bo jego płacz przez 20 godzin był nie do zniesienia”. „Wysoki Sądzie, proszę mnie uniewinnić, miałem ochotę kupić roleksa, nie mogłem wytrzymać, więc zwinąłem go z wystawy”. Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność. Wygląda na to, że wszystkie niedogodności w życiu są do zniesienia i żadna nie może być okolicznością łagodzącą. Żadna, poza brakiem możliwości wsadzenia kutasa w kobietę – to jest już niedogodność absolutnie nie do zniesienia, tłumacząca wszelkie zbrodnie. Jestem przekonana, że zabijając złodzieja przy próbie włamania (a zrobiłabym to bez mrugnięcia okiem), dostanę wyższy wyrok niż gwałciciel. Ale cóż, ja tylko broniłam swojego majątku (i być może życia). On widocznie musiał być w większej „potrzebie”.

I nie mam tu na myśli tylko gwałtu sensu stricte. Mam na myśli również molestowanie. Nie pcham się do czyjegoś domu bez pozwolenia (swoją drogą jestem wielką fanką teksańskiego prawa – włamywacz musi liczyć się z ryzykiem postrzelenia i nikt nie będzie się nad nim rozczulał). Nie używam cudzych rzeczy bez pytania i wyraźnej zgody. Ale dla faceta z syndromem gwałciciela każdy sposób, żeby spuścić się w kobietę, na którą ma ochotę, jest dobry. Pole do popisu jest naprawdę spore. Nie dasz mi dupy – nie awansujesz. Nie dasz mi dupy – zniszczę Ci karierę. Nie dasz mi dupy – nie dam Ci spokoju. Albo dowalę do drinka pigułkę gwałtu i dobiorę się do Twojej dupy w znieczuleniu ogólnym.

Zaproszenie do znajomych = zaproszenie do łóżka?

A media społecznościowe? Halo, przecież dziewczyny pokazują tam swoje ciało, czy to nie jest prowokacja?! Często spotykam się z takim zarzutem. Ale zaraz, nie zauważyłam jakoś, żeby wrzucanie zdjęć swojego wypasionego auta do sieci było uważane za zaproszenie na wycieczkę dla wszystkich, którzy zobaczą to zdjęcie. To moje ciało – jestem z niego dumna i mam prawo się nim chwalić, bo kosztuje mnie mnóstwo pracy, żeby tak wyglądać. I jest to związane z pięknem, z estetyką, a nie z seksem! To, że komentuję erotyczne grafiki mojego kolegi na Instagramie może oznaczać, że mi się po prostu podobają. Może lubię erotykę i lubię seks. Ale z moim mężczyzną. Z facetem, którego pragnę i który mi się podoba. To nie jest powód, żeby mnie spamować zdjęciami kutasa. Zrozum, zupełnie nie interesuje mnie Twój kutas, choćby był i do kolan (choć zwykle te nadsyłane na zdjęciach są malutkie i żałosne). Taka fotka wzbudza w kobietach tyle emocji, co zdjęcie surowego kawałka mięsa. W najlepszym wypadku wywołuje obojętność lub pełen politowania uśmiech. W najgorszym obrzydzenie. Jednego nie wywołuje na pewno – podniecenia. Kutas wyrwany z kontekstu nigdy nie wzbudza podniecenia, błagam, zapamiętajcie! To zwykły ekshibicjonizm, taki jak latanie z gołym chujem po parku. Tylko że w takim przypadku przyłapany przez policję delikwent zwykle ląduje na dołku.

Rozumiesz, dlaczego to jest złe? Bo ja sobie tego nie życzę. I nie przypominam sobie, żebym randomowemu gościowi wysyłała zdjęcia cycków albo swojej cipy tylko dlatego, że spodobała mi się jego buzia albo klata na zdjęciu w internecie. Nie mówię, że nie ma lasek, które to robią. Pewnie są. Pewnie niektórym facetom się to podoba, inni zapewne też czują się z tym źle – tak jak ja. Zadziwiające jest, że Ci sami faceci, którzy wszystko potrafią wytłumaczyć szamotaniem swojego fiuta, kiedy sami znajdą się w roli ofiary, nagle zmieniają śpiewkę. Dlatego pomyśl przez chwilę – jak byś się poczuł, gdyby obcy gość spamował Ci skrzynkę pocztową zdjęciami swojego kutasa? Gdyby szef zaproponował Ci awans za to, że mu obciągniesz? Gdyby kolega podczas wakacji pod namiotem na Mazurach wpakował Ci rękę w majtki, albo gdybyś obudził się w obcym miejscu, nic nie pamiętając, ale stwierdzając, że ktoś wyruchał Cię w tyłek? Do kogo te pretensje? Skoro piłeś, sam sobie jesteś winny. A może miałeś zbyt obcisłe spodnie? A kiedy po kilku latach zbierzesz się w sobie i zdecydujesz się wreszcie komuś o tym powiedzieć, usłyszysz, że wszystko sobie wymyśliłeś. Że gdyby to była prawda, powiedziałbyś od razu. Są jeszcze tacy, którzy ZARAZ ZACZNĄ KRZYCZEĆ : ale przecież ja jestem hetero! Przepraszam bardzo, ale sam fakt, że też jestem hetero, nie oznacza, że akurat Ty jesteś dla mnie w jakikolwiek sposób seksualny. Może obrzydzasz mnie nawet bardziej niż Ciebie wizja seksu z innym facetem? A może jesteś dla mnie po prostu całkowicie aseksualny i nie wzbudzasz we mnie kompletnie żadnych emocji? Tak, wiem, to dla Ciebie nie do pojęcia!

Urażona duma nie wybacza

Odrzucony facet z syndromem gwałciciela w najlepszym razie zwyzywa Cię od najgorszych. On naprawdę uważa, że Ty mu robisz krzywdę. Serio. On tak myśli. Ile razy spotkałyście się z sytuacją, kiedy koleś wypisuje do Was online, że jesteście piękne, seksowne, inteligentne i wspaniałe, a kiedy dacie mu kosza, to natychmiast stajecie się dziwkami, szmatami z wielką bądź za małą dupą itd.? To niewybaczalny grzech: nie poznałyście się na zajebistym misiaczku, ósmym cudzie świata, na tyle, żeby uchylić mu szpary. Tak się po prostu nie robi! Gdybym opublikowała listę wyzwisk, którymi mnie w życiu uraczono, wyszłaby chyba z tego książka o objętości „Władcy Pierścieni”. A uraczono mnie nimi tylko dlatego, że bez ogródek potrafię powiedzieć „NIE”.

Nie wiem, po co ja to wszystko piszę. Do głównego bohatera tych ponurych rozważań i tak nic nie dotrze. Tyle razy tłumaczyłam wszystkie te rzeczy różnym delikwentom, że straciłam nadzieję – dziś wiem, że do mózgu zalanego spermą nic nie jest w stanie dotrzeć. Może piszę to po to, by przypomnieć wszystkim kobietom coś ważnego. Zasługujecie na bezwarunkowy szacunek! Kiedy ktokolwiek próbuje Was zdyskredytować i zakwestionować Waszą wartość, tylko dlatego, że nie potrafi zapanować nad sobą, po prostu miejcie to gdzieś. Tyle na pewno możemy zrobić.



Comments

Popular posts from this blog

Konsekwencje

Majstrowanie przy twarzy, czyli kompendium mojej wiedzy i doświadczeń dotyczących medycyny estetycznej.

Bagaż.