Bagaż.

Była wciąż żywa

Znacie takie dziwne uczucie, kiedy siedzicie sobie z kimś świeżo poznanym na randce i słyszycie wciąż teksty typu: "... moja eks to", "moja eks tamto". Albo gorzej. Siedzicie przy stoliku. Flirtujecie.
Rozmawiacie przez dowolny komunikator. I nagle Ty mówisz/piszesz coś zgoła niewinnego. Na
przykład, że lubisz miód. I nagle on patrzy na Ciebie z pod byka. Krzywi się. I informuje, że jego była lubiła miód. I już dopisuje Ci całą listę negatywnych, tudzież niepożądanych cech charakteru, które nie mają kompletnie nic wspólnego z Twoją osobą. Jego wyobraźnia pracuje na podwyższonych obrotach. Nie ma najmniejszego znaczenia, że oprócz upodobania do miodu nie masz z nią nic wspólnego.

Co mnie obchodzi Twoja była...

On już widzi w Tobie ją i cokolwiek nie zrobisz, wie lepiej. Jesteś prawie współwinna uczynionym mu krzywdom. Rządzi nim odruch bezwarunkowy. Posłuchaj mnie chłopcze. Pierdolę Twoją byłą. I to, że nie umiesz poradzić sobie ze swoim załamanym serduszkiem i sponiewieraną psychiką. To nie moja wina! Nie będę płacić za jej grzechy wobec Ciebie. Idź tam gdzie Twoje miejsce, czyli na terapię. I przestań szukać bez przerwy drugiego dna, w moich nawet najbardziej niewinnych słowach i uczynkach. I przestań mnie tym obciążać.

Nie jestem wielbłądem

Ja, to co miałam robić z moim partnerem, dla mojego partnera, robiłam zawsze bez pudła. Był bardzo
szczęśliwym mężczyzną. Może jestem wdową, a może rozeszliśmy się w przyjaźni. Leję na Twoje lęki. Nie będę bez przerwy udowadniać Ci, że nie jestem wielbłądem, zwłaszcza że przy Twoim poziomi paranoi zanegujesz nawet najbardziej logiczne argumenty i dowody. Będziesz mnie zamęczał na śmierć jej osobą, mimo że jestem zupełnie inną jednostką. Innym człowiekiem. Inną istotą. I nie mam czasu na walkę z wiatrakami.

Szóstka w totka dwa razy się nie zdarza

Zastanawiałam się bardzo długo gdzie popełniam błąd i w końcu do tego doszłam. Otóż błąd ten wynika ze statystyki. Jeśli ze mną jest wszystko w porządku, co wynika z przesłanek logicznych oraz z opinii
dwóch psychologów i psychiatry, to oznacza, że coś jest nie tak z drugą stroną. A co takiego? Tajemnica polega na tym, że fajni faceci w pewnym wieku są jak kible w publicznej toalecie, albo zajęci, albo zasrani. Statystycznie, trafienie na wolnego, fajnego, przystojnego, dobrego w łóżku, inteligentnego, nieuszkodzonego psychicznie , 30 plus , jest mniej więcej równe szansie wygrania w dużego lotka. A w moim przypadku, byłoby to jak trafienie w totka dwa razy z rzędu w ciągu 10 lat. Fakt, sporo pisałam o tym, ze będąc w związku trzeba akceptować czyjś bagaż. Mogę znieść naprawdę dużo, jednak  ciągle dostawanie po uszach za niewinność, to już dla mnie zbyt wiele.

Facet bez przeszłości

Już od dawna wiedziałam, że robię coś nie tak. I doszłam do wniosku, że jeśli otaczam się średnio ludźmi 7-10 lat młodszymi, wyglądam na 23 a nie 33 lata, to spotykanie się z rówieśnikami albo starszymi ode mnie facetami, jest jakimś idiotyzmem. I miałam rację. Czemu mam się spotykać z jednym wielkim urazem psychicznym, skoro mogę z kimś, kto ma do mnie podejście pełne ufności, radości, wnosi do mojego życia dużo niewinnego zapału? Z kimś, kto daje mi kredyt zaufania, równy z tym, który otrzymuje ode mnie? I skoro mam już się spotykać z kimś niedojrzałym, niech to będzie
usprawiedliwione jego wiekiem. Nie jest mi potrzebny już zgorzkniały i cyniczny, a wciąż niedojrzały dziad. Okazuje się, że można inaczej. Można dostać carte blanche i kredyt zaufania. Można słuchać komplementów, zamiast marudzenia. Można słyszeć "troszczę się o Ciebie", zamiast zderzać się z uczuciową ścianą, totalnym zaskorupieniem i obojętnością. I mieć kogoś, kto po prostu się stara, zamiast mieć wyjebane na wszystko "na wszelki wypadek". A, że jest 10 lat młodszy ode mnie, to już zupełnie inna historia...

Comments

Popular posts from this blog

Majstrowanie przy twarzy, czyli kompendium mojej wiedzy i doświadczeń dotyczących medycyny estetycznej.

Konsekwencje