Koronawirus, 5 G , maseczki, foliarze, politycy i totalne przemeblowanie życia. Część 2.
.... Logika ludzi, szczególnie rządzących, leży i kwiczy. Po pierwsze ze zdroworozsądkowego punktu widzenia, jeśli na dana chorobę zakaźna nie ma szczepionki, to należy ja przechorować w celu uzyskania odporności. Bez tego absolutnie nie ma mowy o zastopowaniu epidemii. Rosnąca liczba przypadków, nie martwi mnie więc, a cieszy, ponieważ im więcej z nas ma to za sobą, tym szybszy koniec tego koszmaru. Odizolować należy tylko i wyłącznie ludzi w podeszłym wieku lub/ i którzy maja tak zwane "choroby współistniejące" ( na których większość tych ludzi cale życie ciężko pracowała, bo o ile rak zwykle nie wybiera i może się przytrafić dosłownie każdemu, tak na choroby układu krążenia czy cukrzyce typu drugiego, chorzy pracują latami w pocie czoła) . Tym bardziej, że dla człowieka chorującego przewlekle bądź będącego w podeszłym wieku, wszystkie choroby zakaźne, a nawet zwykle przeziębienie - są po prostu niebezpieczne. Jak można się wiec domyślić, od samego początku jestem fanka szwedzkiego modelu podejścia do wirusa - i każdy kolejny miesiąc pokazuje dobitnie, że Szwedzi mieli rację. Nie znaczy to oczywiście, żeby biegać po mieście i lizać poręcze w tramwajach - jak w znanym już dosyć powszechnie dowcipie. Zdrowy rozsądek, logika, higiena, nauka - to powinny być podstawy. Porównując to do jakże niebezpiecznego ruchu drogowego - należny przestrzegać zasad. Nie siedzieć w domu z obawy wpadnięcia pod tramwaj, ale i nie wbiegać na skrzyżowanie , kiedy ma się czerwone światło.
Mały off top - w całej sytuacji najbardziej bawi mnie fakt, że z powodu wirusa najbardziej panikują ludzie nałogowo palący papierosy, których i tak koniec będzie wyglądał jak przy ostatnim stadium korona-wirusa - niewydolność oddechowa, respirator w końcu powolne uduszenie się.
Podejście rządzących jest absolutnie tragiczne. Nie noście maseczek - noście maseczki. Zamknąć wszystkich w domu zamiast szybkiego przygotowania szpitali polowych - których do tej pory nie ma. Zamykanie granic z 24 godzinnym czy 48 godzinnym wyprzedzeniem, zamiast pozwolenia wszystkim na normalny powrót do domu samolotami rejsowymi. Sytuacja nie zmienia się ani z minuty na minutę, ani z dnia na dzień. Żart nazywany "lotem do domu" w ogóle nie powinien mieć miejsca. Kwarantanna po przylocie - tak. Zamykanie granic z dnia na dzień i pozwalanie ludziom, żeby po powrocie biegali po mieście - nie!
Ciekawostka - moja koleżanka utknęła w tym roku na Bali. Wychodząc ze słusznego założenia, że ona nie będzie "lot do domu" i nie będzie w zimie siedzieć na tyłku na kwarantannie. Była tam 4 miesiące, korona-wirusa nie złapała, za to ugryzł ja komar i rozchorowała się na dengę *. I wiecie co? Żyje i ma się dobrze. Wprawdzie 4 miesiące na Bali zjadły jej wkład własny na mieszkanie - ale kto by się tam przejmował ciężką praca młodych ludzi i ich oszczędnościami życia, nie?
Media są świńskie jak zwykle. Od rana do wieczora nakręcają panikę i sieja terror. Jestem dumna z tego, ze lata temu pozbyłam się telewizora z domu. Nie wiem jak ludzie znoszą oglądanie kanałów informacyjnych. Dźwięki wydobywające się z odbiornika przypominają ujadanie wściekłego psa.
Przede wszystkim - logika, logika i zdrowy rozsadek. Tego zabrakło. Ludzie którzy nami rządzą - NIEZALEŻNIE OD OPCJI POLITYCZNEJ!!!, są tak przejęci tym "co o nich powiedzą", tak drżą o utratę twarzy, władzy, stołków - że miotają się jak ryba wyrzucona na brzeg morza. Mało tego, sami te panikę nakręcają i starają się na niej zbić kapitał polityczny. Mięczaki bez kręgosłupa moralnego i cohones. Zwłaszcza taki jeden, który nazywa się Łukasz Szumowski.
3.
Nie jestem wyznawczynią teorii, że rude jest fałszywe. Wręcz przeciwnie, mam ogromną słabość do rudych, prawie tak dużą, jak osławiony Geralt z Rivii.
Jednak ostatni minister zdrowia nie spodobał mi się od pierwszego wejrzenia. Jego wysokie miejsce w rankingach zaufania społecznego, potwierdziło tylko moje zdanie na temat większości społeczeństwa, że są to skończeni debile, a demokracja jako system w którym głupszą większość decyduje o ogóle- nie ma racji bytu. Te wszystkie teksty na temat tego, jakiż to strasznie zmęczony jest Pan minister ...
On nie wygląda na zmęczonego. Wygląda na człowieka, który ma wory pod oczami, jest spuchnięty i czerwony na twarzy z powodu nadużywania alkoholu, w dodatku cierpi na otyłość brzuszną i otłuszczenie wątroby.
I taki facet jest ministrem zdrowia i poucza innych jak maja żyć.
Być może jestem okrutna i niesprawiedliwa- może to po prostu chore nerki i wątroba. Jednakże machlojki finansowe tego osobnika przy pomocy żony i instruktora narciarstwa, świadczą , że musi dużo czasu spędzać załatwiając interesy, a jak się rodzi biznes w Polsce - każdy wie. Suto zastawiony stół i picie do rana.
Spójrzcie na tego pana teraz. Ministrem już nie jest, był na urlopie, a "zmęczony" i czerwony na obliczu jest nadal.
Jeśli kiedyś spotkam imć Łukasza na ulicy - dostanie on ode mnie siarczyste w mordę za całokształt działalności. Bo wątpię, aby poszedł do więzienia - oczywiście nie pójdzie, ani za przekręty na maseczkach, ani za przekręty na respiratorach, ani za wszystkie osoby które w czasie ostatniego pół roku nie wytrzymały psychicznie i popełniły samobójstwo, ani za osoby chore na raka, których umiera rocznie w Polsce ponad sto tysięcy, ani za tych wszystkich, którym karetka nie przyjechała na czas, kiedy kiedy przechodzili ostry zawał.
CDN...
*
Denga – infekcyjna choroba tropikalna wywoływana przez wirus dengi. Objawy obejmują gorączkę, ból głowy, mięśni i stawów oraz charakterystyczną wysypkę, przypominającą spotykaną w odrze. W odosobnionych przypadkach choroba prowadzi do zagrażającej życiu gorączki krwotocznej z krwotokami, trombocytopenią i hipowolemią, może się także rozwinąć wstrząs.
Dengę przenosi kilka gatunków komarów należących do rodzaju Aedes, zwłaszcza Aedes aegypti. Wirus występuje w czterech typach. Infekcja jednym z nich pozostawia zazwyczaj odporność na niego na całe życie, ale tylko krótkoterminową odporność na inne typy wirusa. Kolejne infekcje różnymi typami podnoszą ryzyko ciężkich powikłań. Brak komercyjnie dostępnej szczepionki, prewencja polega na redukcji siedlisk i ilości komarów oraz zmniejszaniu ekspozycji na ukłucia.
Leczenie ostrej dengi jest objawowe. Stosuje się nawadnianie doustne bądź dożylne w przypadku choroby łagodnej lub umiarkowanej, w najcięższych przypadkach ordynując płyny dożylne i transfuzje krwi. Zapadalność na dengę wzrastała dramatycznie od lat sześćdziesiątych XX wieku, rocznie infekcji ulegało od 50 do 100 milionów ludzi. Wczesne opisy pochodzą z 1779, a wirusową etiologię i transmisję choroby wyjaśniono na początku XX wieku. Denga stała się problemem globalnym od II wojny światowej, jest endemiczna dla ponad 110 krajów. Oprócz eliminacji komarów trwają prace nad szczepionką, jak również lekiem skierowanym bezpośrednio przeciw wirusowi.
Comments
Post a Comment